Inspection HouseTekst ukrytyWyjustujSkomentuj

Jedenastka Euro 2012

Kamil Berrahal

9 VII 2012

Euro 2012 futbol

Założenia

Ułożenie jedenastki turnieju nigdy nie należało do zadań prostych. Na początek autor zadaje sobie pytanie, czy jest w ogóle sens ją sporządzać, kiedy można by po prostu obdarzyć tym mianem Reprezentację Hiszpanii. Zdrowy rozsądek podpowiada jednak, że w tej zabawie nie chodzi o to, aby ułożyć ją w całości z wyjściowego składu mistrza danego turnieju. Od uczczenia tego osiągnięcia tej właśnie grupy piłkarzy jest puchar i złote medale. Jedenastka turnieju ma więc zgromadzić najlepszych piłkarzy mistrzostw, niezależnie od ich przynależności reprezentacyjnej. Bo chyba nawet w Formule 1 nie zdarza się, że każdy trybik mistrzowskiej maszyny działa lepiej od jej wszystkich odpowiedników w pozostałych bolidach. Na pewno zaś nie dotyczy to piłki nożnej.

Następnie autor mierzy się z dylematami metodologicznymi. Czy do jedenastki wybrać najlepszych piłkarzy niezależnie od ich pozycji na boisku, czyli na przykład trzech bramkarzy, pięciu napastników i czterech skrzydłowych? A może zestawienie powinno mieć ręce i nogi, a więc zachowywać realną formację i składać się z piłkarzy najlepszych na swoich poszczególnych pozycjach, nawet gdy żaden z prawych obrońców nie zasłużył swoim występem na turnieju, aby znaleźć się na jednej liście z Andreą Pirlo i Andresem Iniestą? I kim ewentualnie wypełnić lukę? Zamienić obronę na trzyosobową, eksponując tym samym formację, która użyta w turnieju została przez jedną tylko drużynę? A jeśli nie, to czy formacja ma być tożsama ze stosowaną przez mistrza, czy z najpospolitszą? A może powinno to zależeć od konkretnych piłkarzy wybranych do jedenastki turnieju? Wracając do nich, czy oceniając występ zawodnika brać poprawkę na jego możliwości, czy może uznać, że odpowiedniejszy będzie stosunkowo cichy na turnieju Xavi, niż zwyżkujący formą João Moutinho? A co z zawodnikami, którzy grali fantastycznie, ale tylko przez trzy mecze, bo tyle pozwolono grać ich reprezentacjom? Te pytania można mnożyć. Nie warto sztywno trzymać się konkretnych założeń, lecz każdy dylemat traktować indywidualnie. Najważniejsze jest jednak, aby za konkretnymi wyborami stały argumenty, a nie decydowała osobista sympatia, bądź antypatia do piłkarza.

Napisałem na początku, że układanie jedenastki zawodów nigdy nie jest łatwe, ale w tym roku zadanie to napotyka na szczególne przeszkody, bowiem zakończone niedawno mistrzostwa były pokazem wyjątkowo kolektywnej gry i mało kto wyróżniał się bezdyskusyjnie. Szeroki katalog piłkarzy, którzy trafili z formą na Euro 2012, zawierałby około trzydziestu nazwisk. Nie chcę jednak iść na łatwiznę („W mojej jedenastce nie ma piłkarza X? Ale przecież wymieniłem go w szerokim katalogu!”), a także chcę utrzymać wyjątkowość pierwszej jedenastki, dlatego też nie zamierzam tu wymieniać wspomnianego katalogu, ani drugiej jedenastki turnieju. Ograniczę się do jedenastu nazwisk na planszy. Oczywiście argumentacja stojąca za wyborem konkretnych piłkarzy nie ucieknie od przywołania innych kandydatów na daną pozycję. A zatem nie zwlekając!

Jedenastka

Piłkarzy wkomponowałem w ustawienie 4-3-3. Linia pomocy nie została jednak zaprojektowana na modłę hiszpańską z dwoma defensywnymi pomocnikami i trequartistą przed nimi. Bardziej urzekła mnie zabójczo regularna i skuteczna portugalska formacja z Miguelem Veloso grającym za João Moutinho i Raulem Meirelesem jako twardymi pomocnikami z nutką kreatywności, gdy potrzeba. Skrzydła istnieją w tej formacji tylko na papierze, bowiem Iniesta nigdy nie zwykł trzymać się linii bocznej, zaś Mario Mandžukić jest środkowym napastnikiem.

Bramkarz

Próbować porównywać Ikera Casillasa oraz Gianluigiego Buffona to zadanie równie karkołomne, co wykazywać wyższość któregoś z dwójki: Robert De Niro i Al Pacino. Najbezpieczniej po prostu uznać, że obaj reprezentują poziom dostępny przez ostatnią dekadę tylko kilku innym bramkarzom i to jedynie momentami. Aż do finału trudno było dać któremuś pierwszeństwo. Buffon miał po drodze kilka lekko niepewnych interwencji, Casillas zaś był dość rzadko sprawdzany, choć i tak znów potwierdził, że słabszy sezon klubowy nie ma znaczenia, bo gdy nadchodzą momenty najważniejsze, jego interwencje wygrywają turnieje.

Warto jeszcze tylko wspomnieć o Manuelu Neuerze, który oczywiście szans na przeskoczenie powyższej dwójki do miana najlepszego bramkarza turnieju nie ma, natomiast który znów udowodnił, że jest najlepiej zapowiadającym się obecnie młodym bramkarzem. Zwłaszcza utkwiły w pamięci obrazki z półfinału z Włochami, gdzie z konieczności grał bardzo odważnie, momentami nawet jako stoper, a przy golach nie miał nic do powiedzenia.

Środkowi obrońcy

Wydaje się, że wielu środkowych obrońców spisało się dobrze na Euro 2012, dlatego też śmiało można stawiać kandydatom do pierwszej dwójki turnieju bardzo wysokie wymagania - bezbłędność. Najważniejszymi obrońcami byli więc: Sergio Ramos, Pepe, Matts Hummels i Gerard Piqué. Jakakolwiek kombinacja pierwszego z nich oraz jednego z pozostałych jest łatwa do obrony. Oczywiście należy pamiętać o błędzie Ramosa z pierwszego meczu grupowego, który nie kosztował Hiszpanii utratę bramki tylko dzięki widocznej przez cały turniej niefrasobliwości Mario Balotellego. Poza tym jednak andaluzyjski obrońca grał pewnie, choć aż dziewięciokrotnie potrzebował uciekać się do fauli. Swój występ na turnieju okrasił również świetnym wykonaniem rzutu karnego przeciwko Portugalii.

Kolegą do pary nie został w mojej jedenastce Hummels, ponieważ choć zanotował dobre mistrzostwa, to zawalił półfinał z Włochami. Kolegą do pary nie został także Piqué, który co prawda miał więcej pracy, ponieważ oprócz własnych trosk musiał często zajmować się problemami Alvaro Arbeloi, ale sam też zaprezentował kilka niepewnych interwencji, między innymi pamiętny wślizg w nogi Antonio Cassano w finale. Kolegą do pary zostałby zatem Pepe, który zagrał po prostu solidnie tak, jak zresztą cała defensywa portugalska. Pepe faulował tylko dwa razy i dostał jedną żółtą kartkę (Hummels też), a także strzelił bramkę i obił słupek.

Do jedenastki trafił jednak Leonardo Bonucci, obrońca reprezentacji Włoch. Jest to decyzja trudna do obronienia, mimo iż Bonucci przewija się w niektórych jedenastkach, jakie widziałem w Internecie, co oznacza, że istnieją poza mną inni widzowie doceniający jego występ. Chodzi o nagrodzenie dyspozycji obrońców Juventusu Chiellini-Barzagli-Bonucci, którzy potrafili zapewniać spokój za plecami Pirlo zarówno w ustawieniu 3-5-2 jak i 4-3-1-2. Szczególnie spodobał mi się właśnie Bonucci, który zwykle otrzymuje o pół oceny niższe noty, niż Barzagli i o ocenę gorsze od Chielliniego. To do niego jednak ciężko się przyczepić przyglądając się z bliska. Jedyny cień błędu znaleźć możemy przy bramce Jordi Alby w finale, gdzie jednak moim zdaniem obrońcy nie mieli nic do powiedzenia, ponieważ skumulowały się w jednym momencie przerażająca szybkość Alby oraz klasyczna precyzja podania Xaviego. Bonucci zachwycił także wszechstronnością - Portugalczyk nie grał w dwóch różnych systemach, ani nie musiał grać na różnych pozycjach w obronie. Tak więc wybacz Pepe!

Boczni obrońcy

Prawa obrona to najgorzej obsadzona pozycja na turnieju. Szczerze mówiąc, cieżko było kogoś wybrać z większym przekonaniem. Uśmiechu na twarzy przybywa analizując, w jaki sposób różni twórcy jedenastek próbowali wychodzić z opałów. Niektórzy, tak jak UEFA, po prostu pomijają prawych obrońców. Inni, na przykład Rafał Stec, próbują przenosić na prawą flankę Philippe'a Lahma lub Fábio Coentrão, w przypadku Niemca tłumacząc, że na co dzień gra on przecież właśnie na tej pozycji. Jeszcze inni idą tropem „odkrycia turnieju” - skoro Theodor Gebre Selassie z zawodnika prawie anonimowego stał się obiecującym, to znaczy, że musi trafić do jedenastki Euro. Nie twierdzę, że grał źle, jest zresztą jednym z trzech prawych obrońców turnieju, których na poważnie brałem pod uwagę. Drugim jest Darijo Srna, któremu niestety dane było zagrać jedynie trzy mecze, a trzecim ten, który znalazł się na planszy, czyli João Pereira. Nie poraził on efektami specjalnymi (pomijając świetne podanie do Cristiano przy pierwszym golu przeciwko Holandii), natomiast zagrał solidnie i w przeciwieństwie do jego kolegi po drugiej stronie boiska - Coentrão - to nie z jego flanki nadchodziło zagrożenie kończące się bramkami dla przeciwników.

Lewa obrona to na Euro 2012 domena Jordi Alby. Dzięki swojej szybkości oraz dobrej kondycji mógł zapewniać bezpieczeństwo w swojej strefie obronnej, jednocześnie wspomagając zespół znacznie wyżej wzdłuż linii bocznej, stanowiąc instancję, której w razie opałów mogli oddać piłkę piłkarze środka pola. Oprócz zalet ofensywnych i defensywnych miał więc Alba ogromny wkład w funkcjonowanie hiszpańskiej tiki taki, na przykład kompletując w finale najwięcej podań ze wszystkich zawodników na boisku. Wisienką na torcie jest oczywiście wpaniały gol strzelony Włochom w finale. Barcelona może zacierać ręce. Poniższa tabela prezentuje zaangażowanie w grę Jordi Alby wyrażające się w liczbie celnych podań w meczu.

Statystyki podań Jordi Alby na Euro 2012
przeciwnik celne podania próby podania w porównaniu celność
Włochy 62 72 5. 86%
Irlandia 95 103 2. 92%
Chorwacja 62 72 6. 86%
Francja 54 70 9. 77%
Portugalia 73 93 4. 78%
Włochy 77 91 1. 85%

Dane: uefa.com.

Jedynie przeciwko Chorwacji Alvaro Arbeloa był bardziej zaangażowany w grę i była to różnica znikoma.

Poza Albą warto wyróżnić Fábio Coentrão, który również grał dobrze, jednak to z jego strony nadeszły wszystkie akcje, które kończyły się golami dla drużyn przeciwnych. Tłumaczenie, że nie uzyskał Portugalczyk żadnej pomocy od Cristiano Ronaldo jest wystarczające tylko częściowo. Za tą dwójką uplasował się zapewne Philipe Lahm, który mimo fatalnego błędu przy drugiej bramce Balotellego w półfinale, nie grał źle w przeciągu całego turnieju. Stanowczo jednak za słabo jak na niego.

Pomocnicy

Jedyne pewne miejsce w linii pomocy ma Andrea Pirlo. Był najważniejszym piłkarzem turnieju, prowadził grę swojego zespołu, jedynie na finał zabrakło mu sił, ale także wsparcia kolegów. Choć minęła już dekada, ustawienie Pirlo na pozycji defensywnego pomocnika wciąż inspiruje. Dwa pozostałe miejsca to jednak zbyt ciasna przestrzeń, aby obdarować wszystkich, którzy zasłużyli na miejsce tam. Kandydatami są: Xabi Alonso, Xavi, Sami Khedira, Mesut Özil, João Moutinho i Daniele De Rossi. Dla ułatwienia można podzielić ich na dwie grupy. W kwestii lewej pomocy rozpatrywałem Hiszpanów i Portugalczyka. O prawą pomoc bili się Niemcy i Włoch.

A zatem, dlaczego ani Xavi, ani Xabi Alonso nie załapali się na planszę? Obaj zawodnicy mieli dobry turniej. Xavi zagrał świetnie mecze grupowe, po czym ucichł na mecze z Francją oraz Portugalią, aby w wielkim stylu powrócić formą na finał. Oglądając Xabiego Alonso w trzech pierwszych meczach miałem silne wrażenie, że grał słabo, ciągle wybierał niewłaściwe podania, często niepotrzebnie zagrywał długą piłkę, przeszkadzał sobie nawzajem z Busquetsem. W ćwierć i półfinale godnie jednak wsparł Xaviego w środku pola grając od niego lepiej, po czym w finale znów został przyćmiony przez kolegę z Barcelony. Jego długie piłki były jednak w fazie pucharowej znacznie lepsze i przyczynił się on do osiągnięcia przez Hiszpanów rzeczonego finału. Pudło z karnego w półfinale nie przykryło dwóch bramek strzelonych Francuzom mecz wcześniej.

To jednak reprezentujący całą formację portugalskiej pomocy João Moutinho trafił na planszę. Ósemka wydaje się na przestrzeni ostatnich kilku lat mocno niedocenianym zawodnikiem, choć co prawda sam sobie trochę na to zasłużył nie rozwijając się tak dobrze, jak obiecywał. Dopiero, gdy André Villas-Boas przejął FC Porto i sprowadził Moutinho do klubu, ten wystrzelił. Na Euro potwierdził, że posiada świetną technikę i duże pokłady kreatywności.

Pirlo, aby być skutecznym na swojej pozycji, potrzebuje wokół siebie zawodników takich, jak Moutinho, Claudio Marchisio, czy Daniele De Rossi. Dwaj ostatni w rzeczywistości asystowali mistrzowi, obaj świetnie krzątali się wokół niego, ale to właśnie De Rossi miał wyjątkowo udany turniej. Ciężko pracował, momentami nawet musiał zastępować Pirlo w jego roli, gdy był dobrze kryty. Oprócz tego, gdy było to potrzebne drużynie, De Rossi potrafił grać jako tak zwany centre-half, pomiędzy linią pomocy i obrony. Jedynie finał był w jego wykonaniu, jak zresztą wszystkich włoskich zawodników, rozczarowujący.

Co zabrakło Niemcom? Wobec bardzo słabego turnieju w wykonaniu Bastiana Schweinsteigera, Özil był jedynym zawodnikiem ciągnącym grę Niemców przez względny środek. Łączył on poszczególne części swojego zespołu wieloma dwójkowymi i trójkowymi akcjami. To, czego mu zabrakło, to umiejętności zakończenia akcji mocnym, celnym strzałem. Miał na to kilka świetnych okazji, ale albo strzał okazywał się zbyt słaby i prosto w bramkarza, albo w ogóle do niego nie dochodziło. Nie udało mu się także poprawić od czasu mundialu innego elementu swojej gry. Wciąż jest on w stanie grać jedynie przez godzinę. Z kolei Khedirze zabrakło partnerów do gry w środku pola w półfinale (bo sam dawał z siebie wszystko), zabrakło trenera, czy mówiąc bardziej szczerze, zabrakło mu po prostu miejsca na mojej planszy. Być może wielu Niemców oceniam niesprawiedliwie, jednak ciężko brać pod uwagę ich mecz z Grecją, natomiast drugi mecz fazy pucharowej przegrali. W dodatku byli w tym meczu faworytami. Nie chcę jednak umniejszać zasług ich poszczególnych piłkarzy, którzy zagrali w czerwcu świetne zawody.

„Skrzydłowi”

Lewą flankę okupuje Andrés Iniesta. Cristiano Ronaldo, mimo lepszego wyniku w Castrol Index :], zagrał tak naprawdę półtora dobrego meczu, a to za mało, aby przebić Kastylijczyka, który co prawda nie strzelił ani jednego gola, ani nie miał żadnej asysty, a który mimo to uznany został na najjaśniejszą gwiazdę turnieju. Uważam także, że powszechnie całkiem przemilczana została rola i wysiłek Francka Ribéry'ego, który był chyba jedynym szkliwem bezzębnej reprezentacji Francji.

Z drugiej strony postanowiłem zmieścić Mario Mandžukića, mimo iż miał w grupie handicap w postaci dwóch późniejszych finalistów turnieju, którzy skutecznie uniemożliwili Chorwacji awans do fazy pucharowej. Na podstawie ograniczonego materiału dowodowego można jedynie zgadywać, jak wysoko Chorwacja wspięłaby się po turniejowej drabince w przypadku awansu, ale Ivan Rakitić na pewno zdaje sobie sprawę, że to właśnie on w końcówce ostatniego meczu posiadł na ułamki sekund największą władzę nad losem Mistrzów Świata i Europy. Być może jeden mecz więcej i to Darijo Srna znalazłby się na prawej obronie w jedenastce turnieju. Podobnie mogło być z Luką Modrićem w środku pola. W przypadku Mandžukića uznałem jednak, że trzy wystarczyły, aby zrobić na mnie piorunujące wrażenie. Wysoki, szczupły lecz jednocześnie silny i dobry technicznie, podobny trochę do Roberta Lewandowskiego (odrobinę starszy, wyższy i cięższy), był bestią we wszystkich trzech meczach, dając obrońcom ciężki wycisk podczas wielu pojedynków o górną piłkę, bądź gdy przyjmował ją do nogi pod kryciem. Strzelił trzy świetne bramki. Jeśli jakoś zapisać w jedenastce turnieju przedwcześnie skończoną przygodę Chorwatów z Euro 2012, to właśnie poprzez Mandžukića.

Oczywiście wybór wcale nie musiał na niego paść. W gronie rywali na jego pozycję znajdują się: David Silva i Alan Dżagojew. Rosjanin, tak jak Chorwat, zagrał tylko trzy mecze i również strzelił trzy bramki. Dżagojew ustąpił jednak miejsca na planszy, ponieważ sprawdził się (zresztą z całą swoją drużyną) tylko w jednym wariancie gry, to jest zabójczo wyprowadzał kontrataki. Co do występu Davida Silvy, to wielką zagadką dla mnie jest rola, jaką odegrał w zdobyciu mistrzostwa przez Hiszpanię. Silva strzelał i asystował, był aktywny, często brał sprawy w swoje ręce, wykazując się największą dozą kreatywności, gdy koledzy z drużyny zasypiali, a mecz znajdował się w impasie. Kanaryjczyk był jednak ciągle zmieniany, zwykle po godzinie gry i jego rola w drużynie była ograniczona przez innych piłkarzy.

Środkowy napastnik

Z pewnością wśród kandydatów na tę pozycję nie powinien znaleźć się Mario Balotelli. Jego obecność w wielu jedenastkach przeróżnych portali trzeba zrzucić na karb najgorszych cech współczesnego świata, mass mediów, wymogów informacji skierowanej do ogromnych rzesz ludzkich i tak dalej. Kontrowersyjność pozasportowa mnie jednak nie interesuje. Balotelli zagrał jeden dobry mecz, który polegał na wykorzystaniu dwóch setek. Podejrzewam, że uparte wystawianie go w kolejnych meczach turnieju przez Cesare Prandellego było swoistym rzuceniem dziennikarzom i światu mięsa, przynęty i miało na celu zdjęcie presji z pozostałych zawodników jego drużyny.

W kontekście ustawienia na szpicy rozważałem przede wszystkim: Cristiano Ronaldo, Zlatana Ibrahimovića i Cesca Fàbregasa. Początkowe wrażenie braku dobrego kandydata na tę pozycję mogło sprawić, że szansę na znalezienie się na planszy uzyskałby Portugalczyk (jak nie na flance, to może tu). Jest to jednak brak pozorny. Świetne trzy mecze zagrał szwedzki internacjonał, od którego w praktyce zależała cała ofensywa jego reprezentacji. Z ogromnym zainteresowaniem od dawna śledzę poczynania zespołu bardzo solidnych rzemieślników z jednym artystą w składzie. Współpraca ciężko harujących kolegów ze Zlatanem dotykającym piłki od niechcenia i właściwie nie marnującym sił na takie przyziemne czynności jak bieganie, jest fascynująca. Szwecja jest drugą po Chorwacji drużyną, która naprawdę powinna wyjść z grupy, co zostało zaprzepaszczone słabym wykończeniem, zwłaszcza w meczu przeciwko Ukrainie. W końcówce Ibra wystawił napastnikom, kolokwialnie mówiąc, dwie patelnie. Ci jednak fatalnie przestrzeli. Występ Szweda na Euro okraszony został pięknym golem.

Szwed ewidentnie nie pasuje jednak do pozostałych graczy mojej jedenastki. Znacznie lepiej wkomponowuje się w skład Cesc Fàbregas. Katalończyk od powrotu do Barcelony swoją grą klubową przywołuje mi na usta określenie „frustrat”. Ale na Euro, mimo iż Vicente Del Bosque mocno ograniczył mu czas spędzany na boisku, Cesc spisał się rewelacyjnie. Pamiętajmy, że od roku zawodnik ten gra w próżni, nie ma ustalonego miejsca na boisku, w reprezentacji rzucany jest na środek ataku najczęściej jako fałszywa dziewiątka (choć nie w finale - tam zagrał jako zwykły napastnik, szukając prostopadłych podań kolegów, biegnąc raczej do bramki, niż się od niej oddalając). Czuć jednak, że Fàbregas wykonał na turnieju naprawdę dobrą robotę. Strzelał bramki i asystował.

Postscriptum

Zerkając na planszę oczywiście muszę stwierdzić, że w przypadku środkowego obrońcy jak i kształtu linii ataku chciałem w jakiś sposób spersonalizować moją jedenastkę turnieju. Gdybym potrzebował dostosować ją tak, aby uwolnić się od wszelkich zarzutów, byłbym skłonny wstawić Pepe za Bonucciego, a także przesunąć Mario Mandžukića na środek napadu, na prawe skrzydło wysyłając Davida Silvę.