Inspection HouseTekst ukrytyWyjustujSkomentuj

Fiasko utworzenia rządu w Grecji?

Kamil Berrahal

13 V 2012

Grecja komentarz polityczny politologia wybory

Niedziela, 6 maja 2012 roku przyniosła ze świata wiele ciekawych wydarzeń politycznych. Tego dnia, wraz z drugą turą wyborów, rozstrzygnęły się losy francuskiej prezydentury. Także wtedy Serbowie wybierali jednocześnie prezydenta, parlament i władze samorządowe. To zrozumiałe, że wybory parlamentarne w Grecji pozostały nieco w cieniu powyższych wydarzeń. Nie jest to jednak wyjaśnienie wyczerpujące. Grecja zmaga się z kryzysem zadłużenia już od dłuższego czasu, wobec czego europejskie media i całe społeczeństwa znudzone są ciągnącymi się w nieskończoność wieściami o problemach Greków. Tymczasem wygląda na to, że przeszłotygodniowe wybory niczego nie rozwiązały, a jedynie pogłębiły panujący tam chaos.

Do 300-osobowego parlamentu dostało się 7 partii. Wybory wygrała Nowa Demokracja (58 mandatów plus kolejne 50 za najlepszy wynik – niecałe 19 procent głosów), druga była Radykalna Lewica (SYRIZA, 52 mandaty), a socjaliści z PASOK uzyskali dopiero trzeci wynik (41 mandatów). Pozostałe partie, które znalazły się w parlamencie, to Niezależni Grecy (AE, 33), Komunistyczna Partia Grecji (KKE, 26), neonazistowski Złoty Świt (21) i Demokratyczna Lewica (DIMAR, 19).

W wyniku wyborów nastąpiło znaczne rozdrobnienie parlamentu, czego wyrazem jest choćby rezultat wiodącej partii, a także zsumowane poparcie, jakim cieszyć mogą się dotychczasowi hegemoni greckiej sceny politycznej – PASOK i Nowa Demokracja. Zdobyli oni łącznie tylko około 32 procent głosów przy standardowych 80 procentach uzyskiwanych w poprzednich latach. Zwłaszcza PASOK zapłacił za wprowadzenie planu oszczędnościowego najsłabszym wynikiem wyborczym w swojej prawie czterdziestoletniej historii.

Drugim niekorzystnym efektem jest zwiększenie reprezentacji radykalnych sił w parlamencie, nawet w stosunku do i tak tradycyjnie populistycznych standardów greckich. W parlamencie pojawiła się neonazistowska grupa działaczy Złotego Świtu, co jest oczywiście wyrazem radykalizacji nastrojów społeczeństwa – nie dotyczących jednak problemów gospodarczych, lecz związanych z kwestią imigrancką. Na terenach greckich miast istnieją getta, w których żyją setki tysięcy nielegalnych imigrantów. Wylicza się, że w całym kraju jest ich ponad milion. Wzrost skali nielegalnej imigracji jest efektem znowelizowanego w 2010 roku prawa o obywatelstwie, które pozwala imigrantom występować o nie w drugim pokoleniu, tworząc z Grecji magnes dla wszystkich chętnych do nabycia unijnego paszportu.

Jednak najważniejszym kryterium w wyborach pozostawał stosunek do planu oszczędnościowego. PASOK i Nowa Demokracja są obecnie jedynymi partiami w greckim parlamencie, które nawołują do respektowania uzgodnień dokonanych z Unią Europejską i Międzynarodowym Funduszem Walutowym. Pozostałe partie chcą odrzucenia planu. W tych warunkach przyszło Grekom formować rząd.

W poniedziałek Prezydent Grecji, Karolos Papulias, powierzył tę misję liderowi Nowej Demokracji, Antonisowi Samarasowi. Ten zaś już po kilku godzinach zrezygnował z prób ogłaszając, że zaproszone do tworzenia koalicji partie (SYRIZA, PASOK, AE, DIMAR) odrzuciły jego starania lub wymuszały udział także innych, nieakceptowanych przez Nową Demokrację partii.

Następnego dnia misję formowania rządu przejął przywódca SYRIZY, Aleksis Cipras. Stojąc na stanowisku odrzucenia programu oszczędności budżetowych uzgodnionych jeszcze przez poprzedni rząd oraz renegocjacji greckich zobowiązań, wykluczył współpracę z pozostałymi partiami pierwszej trójki. Ciprasowi nie udało się utworzyć koalicji lewicy, między innymi dlatego, że udziału w rządzie odmówiła Aleka Papariga, przywódczyni Komunistycznej Partii Grecji. Swoją odmowę uargumentowała stwierdzeniem, że celem jej partii nie jest rządzenie, lecz przebywanie w opozycji, co pozwala postawić zasadne pytanie o to, czy jej stronnictwo rzeczywiście jest partią polityczną, która, jak podaje definicja, dąży do zdobycia i utrzymania władzy…

Cipras zwrócił mandat tworzenia rządu w czwartek, a prezydent przekazał go trzeciemu w kolejności Ewangelosowi Wenizelosowi z PASOK. Tymczasem w środę przedstawiciele strefy euro wstrzymali się z przekazaniem Grecji miliarda euro w ramach Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej. Dalsze utrzymywanie się niestabilnej sytuacji w Grecji może negatywnie wpłynąć na jej rating oraz ogólnie na rynki finansowe.

Pomysł PASOK był całkiem przewidywalny. Wraz z Nową Demokracją i Demokratyczną Lewicą Fotisa Kouvelisa tworzyliby większość parlamentarną, jednak ten ostatni polityk domagał się włączenia w koalicję SYRIZY, która oczywiście nie była skłonna zrezygnować z antyoszczędnościowego programu politycznego. W sobotę Wenizelos zwrócił prezydentowi powierzoną mu misję utworzenia rządu.

Tym samym spaliły na panewce trzy próby sformowania koalicji. W niedzielę, tydzień po wyborach, prezydent spotkał się podczas rozmowy ostatniej szansy z Samarasem, Ciprasem i Wenizelosem. Bezpośrednio po wyjściu z sali żaden z polityków nie zdecydował się skomentować spotkania, jedynie później przywódca PASOK przebąkiwał o ograniczonym optymizmie w sprawie utworzenia rządu. Prezydent prosto z debaty z liderami trzech najsilniejszych greckich partii udał się dyskutować z pozostałymi stronnictwami obecnymi w parlamencie. Decyzja o powołaniu rządu lub rozpisaniu wyborów musi zapaść najpóźniej do czwartku, 17 maja i tyle właśnie czasu ma prezydent na działania mediacyjne. Ewentualne wybory odbyłyby się 10 lub 17 czerwca.

Trudno dziwić się brakowi zainteresowania Aleksisa Ciprasa w uczestnictwie w koalicji z Nową Demokracją i PASOK nie tylko dlatego, że jego partia stoi w opozycji wobec planu oszczędnościowego, nazywając go przestępczym. Ostatnie sondaże wskazują na wzrost poparcia po wyborach dla SYRIZY, która ma obecnie najwyższe notowania w Grecji (od 20 do 25 procent), a sam Cipras jest najchętniej typowanym kandydatem do fotela premiera. Gdyby udało mu się do następnych wyborów jeszcze bardziej wzmocnić swoją partię, otworzyłyby się przed nim większe możliwości. Być może dysponując większą siłą (pamiętajmy o 50 dodatkowych mandatach za samo zwycięstwo w wyborach) przekonałby KKE do wejścia z nim do rządu. Albo też wspólnie z Demokratyczną Lewicą wystarczyłoby mu głosów do zdobycia większości parlamentarnej.

Lider DIMAR wysyła co prawda sprzeczne sygnały, bowiem nie wyobraża sobie koalicji bez Ciprasa jednocześnie krytykując go za wystawianie stabilności Grecji na ryzyko deklaracjami o anulowaniu porozumienia z UE i MFW. Nie ulega jednak wątpliwości, że Demokratyczna Lewica weszłaby do rządu Radykalnej Lewicy. Obie partie są antyoszczędnościowe, ale są również umiarkowanie proeuropejskie i wyrażają chęć pozostania Grecji w strefie euro. Wydawać się to może nieco sprzeczne wobec nieustępliwego stanowiska UE i MFW w kwestii kontynuowania reform.

Warto wszak pociągnąć wątek DIMAR. Osobiście typuję Fotisa Kouvelisa na języczek u wagi. Już teraz może przechylić szalę na korzyść PASOK i Nowej Demokracji, które skłonne byłyby utworzyć z nim 168-osobową większość w parlamencie. Musiałby on wszakże ustąpić w sprawie planu oszczędnościowego oraz przestać żądać obecności SYRIZY w koalicji. Swoją drogą, nawet Cipras publicznie oświadczył, że ten drugi warunek jest bezsensowny i że on sam nie zamierza brać udziału w przestępstwie, jakim byłoby kontynuowanie wdrażania postanowień uzgodnionych z „trojką”. Wygląda to więc na pretekst do nie tworzenia koalicji. Przywódca DIMAR wie również, że może poczekać do następnych wyborów i wejść w koalicję ze wzmocnioną SYRIZĄ. Na pewno boi się także, że Radykalnej Lewicy uda się dogadać z bliższą jej KKE, być może bez znacznie mniej od nich radykalnej partii Kouvelisa.

Trochę dziwi, że mający wspólnie 149 głosów Samaras i Wenizelos nie próbują stworzyć rządu większościowego poprzez przeciągnięcie na swoją stronę którychkolwiek dwóch lub więcej posłów z innych partii. Nie pytam tu o sposób. Być może liderzy dotychczasowego establishmentu zdają sobie sprawę, że ewentualne próby przekupstwa politycznego w obecnych warunkach mogłyby spowodować jeszcze większą klęskę. W kryzysie nawet najmniejsze kompromitujące pogłoski potrafią odebrać partiom znaczne poparcie. A być może, obaj politycy zakładają, że bardziej prawdopodobny jest transfer w drugą stronę, a zatem że taki rząd byłby zbyt podatny na utratę większości lub mógłby doprowadzić do jeszcze większych zamieszek na terenie kraju. Jak bowiem przekonuje Aleksis Cipras, wyniki wyborów oznaczają, iż społeczeństwo greckie nie wyraziło zgody na realizację planu oszczędnościowego i żadnemu rządowi nie wolno tego czynić.

Warto zwrócić uwagę, że niezależnie od tego, czy, kiedy i jaki powstanie rząd, będzie on mocno niestabilny i ciągle zagrożony. Jest to jednak ostatni dzwonek dla PASOK i Nowej Demokracji na odegranie roli w dramacie greckim, ponieważ po kolejnych wyborach stronnictwa mogą stracić obecną pozycję. Co prawda obie partie również zyskują w ostatnich sondażach (o około 2 procent każda), ale najprawdopodobniej żadna z nich nie zdobędzie 50 mandatów premii dla zwycięzcy wyborów. Czasu jest mało, wydaje się pewnym, że decyzję o ewentualnych wyborach prezydent ogłosi wcześniej niż w czwartek. Nie ma bowiem na co czekać.